wtorek, 27 września 2016

Jestem

Długo tu nie zaglądałam.
Chyba nie potrzebowałam.
Myślałam, że mam wszystko poukładane. Trupy z szafy powywalane.
A tu taki ZONK.
Ktoś się pojawił.
Artur.
Zawładnął mną. Niebezpiecznie. Całą.
Od początku wysyłał sygnały ostrzegawcze, ja w to wchodziłam.
Ze współuzależnienia chyba nigdy się nie wygrywa.
Nagle staje na Twojej drodze osoba. Krótka chwila, spięcie. Grom z jasnego nieba. I nie potrafisz oddychać bez niego.
Piszą o tym piosenki.
Że to miłość.
Od pierwszego wejrzenia.
Szaleńcze zakochanie.

Ale gówno prawda.
To mój problem.
Za szybko się angażuję. Za dużo z siebie daję.
Przestaję myśleć o sobie, tylko co zrobić.... żeby On mnie chciał. Jaką mam być, żeby On mnie chciał. Jak mam zasłużyć na miłość.
A nie mogę, bo mam synka.
Muszę być odpowiedzialna, muszę myśleć trzeźwo.
Muszę radzić sobie z takimi sytuacjami.
Uciekać od silnych emocji.

Przeżyłam to mocno.
Chwilami myślałam, że nie dam rady.
Ale jak wszystko co nas spotyka, czegoś mnie to nauczyło.
Że nie jestem jeszcze gotowa.
Że nie jestem jeszcze ze sobą szczera.
Że nie kocham jeszcze siebie na tyle, żeby ktoś mógł MNIE pokochać. Prawdziwą, zdrową miłością.
Myślę, żeby iść na grupę.
Codziennie w poniedziałki na 18.00
Współuzależnieni i DDA.