piątek, 17 lipca 2015

Żal

Na ostatnim spotkaniu Pani terapeutka zaproponowała mi założyć dzienniczek uczuć.
W formie papierowej jeszcze nic takiego nie założyłam (muszę zakupić ładny notesik) ale zacznę już tu, na blogu.
W tym tygodniu dominującym uczuciem jest żal.
Żal mi mojej ciąży. To miał być piękny okres w moim życiu. W końcu tak wyczekany.
Jednak tylko ja w tym uczestniczyłam. Nikt nie głaskał mnie po brzuchu, nikt nie spełniał zachcianek, nikt nie przytulał. Miało być inaczej a było jak zawsze. Wiecznie sama.
Sama po zakupy, sama w łóżku, sama do lekarza no i w końcu sama na porodówce.
Tu też ogromny żal. Bo mogę sobie jedynie wyobrażać jak to jest, kiedy najbliższa osoba trzyma za rękę czekając na cud narodzin.
Ze mną nikogo nie było. Bałam się strasznie. W efekcie zatrzymała się akcja porodowa i trzeba było robić cięcie.
W szpitalu leżeliśmy z synkiem 7 dni. Były komplikacje. Problemy z krzepnięciem, porobiły mi się straszne sińce. Oprócz tego potworne bóle głowy.
Mały prawie wcale nie spał bo był głodny. Był głodny, bo nie miałam mleka. Dopiero w 5 dobie coś się ruszyło. Zero pomocy, wsparcia. Znowu sama.
Wróciliśmy z synkiem do domu. Zaszyliśmy się w sypialni i pozostaliśmy w niej sami praktycznie przez 3 miesiące. Mąż w drugim pokoju. Oglądał syna raz - dwa razy dziennie. Mnie wcale.
Widziałam obrzydzenie w jego oczach, gdy ściągałam mleko laktatorem. Płakałam. Dużo wtedy płakałam.
Poniżenie. Kiedy wyczerpana i skołowana chodziłam za nim z prośbą o uwagę, pomoc, przytulenie. Niczego takiego się nie doczekałam.
Bezsilność.
Mój syn jest dzieckiem upragnionym, wyczekanym. Jest cudem. Jednak pierwsze trzy miesiące jego życia były dla mnie horrorem. Cholernie mi przykro z tego powodu. Czuję, że straciłam ten okres. Straciłam pierwsze trzy miesiące życia własnego dziecka.
Żal mi, gdy widzę pełne rodziny. Mamę, tatę i dzieci. Mój syn praktycznie nie ma taty. Mąż odwiedza go (po moich prośbach, zaproszeniach) raz w tygodniu. Nie ma więzi. Nie umie się nim zająć. Nie potrafi przytulić.
Przykro mi. Żal mi synka. Bardzo.




Polecam

Ciekawy artykuł. Ja znalazłam w każdej z tych kobiet cząstkę (a nawet sporą część) siebie.
KLIK

Początek

Założyłam tego bloga z myślą o kobietach i mężczyznach podobnych do mnie. O ludziach współuzależnionych. Nie musimy być sami. Wokół nas są ludzie tak samo samotni, zagubieni, złamani.

Jestem Karolina, mam 33 lata i od 10 lat jestem żoną alkoholika.
W tym roku nastąpił przełom w moim życiu. Po latach walki na świat przyszło moje upragnione dziecko. Nasz syn. W tym samym czasie mój mąż znalazł sobie kochankę i całkowicie się odsunął od nas.
Gdy powiedział mi o niej mój świat się zawalił. 
Potem nastąpił szereg różnych wydarzeń, które popchnęły mnie do wyprowadzenia się z domu.
Obecnie mieszkam z synkiem u rodziców i chodzę na terapię.

Nie mogę powiedzieć na chwilę obecną, że się oderwałam. Jest ciężko. Mimo, że nie mieszkamy razem On w dalszym ciągu ma na mnie duży wpływ. Jednak walczę. Sama ze sobą.

Jeśli jesteś żoną, mężem, dzieckiem, rodzicem, kochanką lub kochankiem osoby uzależnionej od alkoholu lub innej substancji uzależniającej zostań tu ze mną. Napisz chociaż jedno słowo pod postem. Uwierz mi, razem będzie nam łatwiej.